Peleryna
- I wtedy go wezwała? - zapytał zaciekawiony
- Skądże. - odpowiedziałam.
Nie planowała nikogo wzywać. On wiedział kiedy będzie Jej potrzebny. Nie ujawniał się od razu. Czekał na pewność z jej strony.
-I co, i co... I co wtedy?? Jak już ją miał? Pokazał się? - podskakiwał równocześnie ciągnąć za mój t-shirt
- Oj Benjaminie..
W tej opowieści nie chodzi o pelerynę. A o czyny, które w jej oczach go w nią ozdobiły. Nie potrafił latać i nie był niezniszczalny. Dla niej, był kimś, kogo upodobnić można do tarczy ochronnej.
Nie biegał za przestępcami, a wskazywał drogę by ich nie spotkać. Nie był ulubieńcem tłumu ani twarzą pierwszych stron gazet.
- Ale..ale...To czemu był...
- Był tym, kim go widziała . - przerwała odkładając sok pomarańczowy na biurko.
Widzisz Benji - przyciągnęła chłopca bliżej siebie zmieniając ton głosu jakby zaczynała czytać wieczorynkę.
Człowiek, o którym Ci opowiadam poskładał jej myśli w całość obiecując przy tym, że będzie przy niej. Cokolwiek złego szykujace się do wejścia w jej życie, było przez niego odpychane a gdy smutek zaczynal gościc się w jej oczach - pojawial się nim zdążył wejść do środka.
Nasz bohater był jej przyjacielem, którego w swoim pamiętniku nazwała Supermanem.
Chce, byś miał osobę, której kiedyś wręczysz ciemnogranatową pelerynę.