... (Czas już potargał w sadzie drzewa...)
Te, co tak słodkie jabłka dały.
I siły już żadnej w nas nie ma.
I nie da jej owoc chwały.
Nie zazna już świat stanu poprzedniego.
A ludzie w trwodze modlą się,
BOGU PROSTO W TWARZ.
Chleba naszego powszedniego...
I panie nasz...
Lecz świat w ogniu już zgasł...
Ten czas, co wszystko zębem znaczy,
nawet na chleb cień swój rzucił.
Tak, na ten nasz powszedni Chleb,
co kroplą łzy i potu znaczon.
Co o nim było, gdy ktoś "chleba powszedniego..." smutno nucił.
I nie nakarmi już sierocych gąb
Żaden znój i trud!
Choćby za tysiąc żołnierskich przysiąg i mąk...
Choćbyś Chleb, jak kamień,
na szaniec rzucił!
Bo zły czas łatwo przytroczy do
karbu (życia) głód.
I nie wysłucha już modlitw o chleb
żaden" prawdziwy" bóg...