Twoje słowa jak sztandary Nadziei
złote i zielone...
Powiewają na wietrze,
na znak zwycięstwa
nad tymi wszystkimi złymi mocami,
co wciąż rzucają nam kolejne kłody pod nogi.
A my jak rącze konie sprawnie przeskakujemy je
w radosnym galopie.
Choć to nie galop bardziej spokojny spacerek,
z tobą pod rękę po parku w środku lata.
Bądź w czas złotej jesieni.
I mógłbym tak całe życie słuchać twych słów,
i rozmawiać z tobą o wszystkim.
Znajdować rozwiązania, rozkminiać...
Rozśmieszać cię i być rozśmieszanym przez ciebie,
wspierać cię, i nie bać się porażek.
Bo ty jesteś i będziesz!
Czuję, że zawsze pomożesz wstać z kolan.
Więc twoje słowa jak drogowskaz
wskazują mi, gdzie jest mój dom,
gdzie moje miejsce i moje serce...