Artyleria w ogniu
Huk armat oddala się daleko w góry,
Kanonier z dzielnym swym bratem kanonierem,
Patrzą na umówiony znak, sygnał, za oficerem.
Za nimi ranny żołnierz z opaską spogląda,
Czym on głowę tak sobie myślami zaprząta.
Kawalerii nie widać dziś na horyzoncie,
Konie stoją bojaźliwie, biedne na tym froncie.
I targa ziemią odgłos dudnienia armatni,
Konie kwiczą mi kwikiem jakby cichym bratnim,
Dym z rury, unosi się i wolno powiewa,
Wiatr lekki go z sobą w górę zabiera.
Na wzgórzu w oddali pod białą brzeziną
Ukryto armaty dobrze w piachu z gliną
Widać jest spore dziwne koni kłębowisko
A może przypomina to pobojowisko.
Wytęża wzrok oficer na koniu z lunetą
I patrzy, miarkuje, gdzie kule świszczą lecą
A dym unosi się lukiem szerokim tak wkoło
Zakręca zawija w las, jest tego sporo.
(Inspiracją do napisania wiersza był obraz Wojciecha Kossaka - Artyleria w ogniu)