Skazani
W jedno złączyła ich żądza gorąca.
Splątani dłońmi, zapatrzeni w siebie –
- Widać tak było pisane im w niebie.
Miłość dopadła ich jak błyskawica,
Co spala żarem, widokiem zachwyca.
Oczarowani ciepłem słów i spojrzeń
Ulegli mocy swych ciał młodych dążeń.
W jedność zapadli oboje, bez granic,
Stracili z oczu świat, co chciał ich zganić,
Niepomni przestróg ani swych ślubowań,
Zaklęci w rytmie dwojga serc zawołań.
Jedyną kartą bez atu zagrali;
Za triumf pieszczot swe losy sprzedali,
Przegrali wszystko, co nimi nie było
W zamian za szczęście, które się spełniło.
Chociaż tak krótkie (ledwo mgnienie trwało),
Na resztę życia w duszach zamieszkało.
Choć czas im przeciął, jak kat, chwile cudne,
Los ich na pamięć klątwą skazał zgubnie.
Bez skutku wyrok usiłują zmienić,
Zmazać ten obraz, co boli w dnie źrenic,
Oblec się w błogi spokój zapomnienia,
Lecz próżno czekać – nie ma przebaczenia.
Teraz wtrąceni każde w swą samotność
Wielbią się wzajem, czas próbując cofnąć,
Lecz giną słowa wiatrem zagłuszane,
Nie znajdzie celu tęsknoty wołanie.
Palce nie sięgną przez ląd jego dłoni,
Jego głos zmysłów jej też nie dogoni.
Na zawsze obcy, w świecie pogubieni,
Losu ironią - sobie przeznaczeni …