Pod jaworem
Pod jaworem wśródleśnym wiklin więzi krzaków
Idzie zmora sobie wolno ,szuka dusz z zaświatów.
Czar mogiły to straszny, tajemnice skrywa.
Jeno jedna tu jestem i cisza mrokliwa.
Dynda u niej z kości, szkielet rozdzielony
Idzie,stuka nogą, puka - cień stracha lub ducha.
Śpij jedyny ,śpij w grobie,- czeluść niech Ci bucha.
Za życia Tyś zabójca - wiem bom jest kostucha.
Upatrzyłam sobie na tym czarcim grobie
Kwiaty zlote w donicach , ktoś może podpowie,
Kto je kradnie w dzień czy później o wieczorze.
Chryzantemy złociste, kolorowe w przezroczach .
Zęby jeszcze jej ładne, nierówno błyskają
I tak klepie nimi jak dobraną zgrają
Patrz tam groby zmarłych, całe w światłach toną.
A ty za życia zmarły- krętą drogi nogą.
Upatrzyłam sobie na tym czarcim grobie
Napis jeden wykuty bez Krzyża Świętego
Nie ma tu nawet wieńca na grobie złożonego.
Ani świeczki , nie ma - świetlików kolego.
Pocałuj moje ciało, zmory jakiej mało
Pocałuj usta chciwe by słodycz chciało
Gdzie jeszcze dynda na szkielecie małym
Kurz leśny ,strój kostuchy - och kibić chciałabym.
Jakże to ja mam zmoro , kochać się ja w Tobie,
Zabójcą wielkim byłem , leżę lata w grobie,
Nikt tu nie przyjdzie,nie zna zakątka, miedzy.
Pragnę czyśca ja teraz ,a nie miłości z potrzeby.