Kot i jego wrogowie cz 2 z?
Odzew na zamieszczone przez gospodarza ogłoszenie był ekspresowy, gdyż już następnego dnia pod jego dom zajechało pierwsze auto, z którego wyskoczyła nieduża, ruda dziewczynka trzymająca w dłoniach pusta klatkę transportową. Za nią kroczyli rodzice. Ojciec brunet i matka blondynka. Jak widać rodzinie był cały zestaw kolorystyczny, który najwyraźniej nie przeszkadzał nikomu we wzajemnej miłości. Długo przyglądali się i marudzili z wyborem, tak jak to bywa w sklepie gdzie jest za szeroki asortyment i wszystko w najlepszym gatunku. Kotki przymilały się wdzięcznie, a ojciec z niecierpliwością przyglądał się działaniom swoich dziewcząt. W końcu oznajmił, że jeśli nie mogą się zdecydować to on to zrobi za nie, gdyż nie ma zamiaru meczu oglądać z powtórek. Nie wiem czy jego słowa były głównym motorem działania, czy może blask czarnego futerka, ale w sumie wyszło na to że w klatce znalazł się przerażony „Krawat”. Poczuł się nagle sam, zamknięty niczym ten z matczynej opowieści. Tym bardziej że wsadzono go do wnętrza stalowego potwora, który nagle z warkotem ruszył po czarnej wstędze drogi. Jednak wszystko się zmieniło gdy ruda dziewczynka przez pręty klatki wsunęła mu kawałek kabanosa. Przez moment przerażenie, które nim owładnęło walczyło z wrodzonym łakomstwem i choć zmagania były zacięte to ostatecznie uległo sile cudownego zapach suchej kiełbaski. Podróż na szczęście nie trwała zbyt długo. Był następnie niesiony długim korytarzem i w górę po wielu schodkach. Patrzył na wszystko wnikliwie by wiedzieć gdzie w razie potrzeby szukać drogi ratunku. W końcu trafił do przytulnego mieszkania przepełnionego subtelnym zapachem pieczeni.
-No, coś mi się zdaje że mogło być gorzej- pomyślał przełykając ślinkę.
Finalnie trafił do niewielkiego pomieszczenia, gdzie z obawy na reakcję nowego domownika okna były pozasłaniane kotarami, oraz drzwi zamknięte. Dziewczynka postawiła klatkę na środku pokoju i powoli otworzyła drzwiczki. Dotychczasowy aresztant nie wiedział czy ma wyjść, czy może wręcz przeciwnie, jednak przed klatką stała miseczka z kolejnym kabanosem. A on tak pachniał. Po kilku kolejnych chwilach i trzech kawałkach podsuszanej wędlinki połączonych z intensywnym głaskaniem stwierdził miarodajnie, że to właśnie tu jest jego królestwo, a Gosia (bo właśnie takie imię nosiła rudowłosa młoda piękność) została uznana jego osobistą czcicielką. Jak to jest w zwyczaju władców i on także spoczął na miękkiej podusi i z lubością, pełen szczęścia zaczął hipnotycznie mruczeć.
Następnego dnia przywieźli kolejną dziewczynkę. Tym razem blondynkę, ale w okularach i piegowatą niczym indycze jajo. Tym razem o dziwo wybór nie trwał aż tak długo. Można powiedzieć że zapłonęła miłość od pierwszego wejrzenia. Obiektem uczuć okazał się „Uszatek”. Po kwadransie siedzieli już w samochodzie, który z piskiem opon odjechał w stronę pobliskiego miasta. Żegnały go zazdrosne spojrzenia reszty rodzeństwa i tęskny wzrok matki.
Pod koniec tygodnia przyjechał kolejny pojazd. Wysiadła z niego starsza pani. Na widok „Plamy” zaświeciły się jej oczy i już za chwilę odjechała, w tym samym kierunku co jej bracia.
Potem nastąpił niespodziewany regres w odwiedzinach, aż tu nagle któregoś dnia pod koniec kolejnego tygodnia przyjechał kolejny samochód. Tym razem ulubieńcem okazał się”Płaczek” i on również odjechał zostawiając za sobą smutek i tęsknotę.
Prawdę mówiąc było jeszcze kilkoro chętnych, ale jakoś nikomu na widok „Sprytki” serce mocniej nie zabiło. Marudzili że a to kotka, a że jakaś mała, a że myśleli że jeszcze będzie ten z czarnym uszkiem. Finalnie nie znalazł się amator jej urody. Starała się o tym nie rozmyślać, jednak chcąc nie chcąc coś ja uwierało w kocie serduszko. Niby nie musiała się przysposabiać do nowych realów życia i w najlepsze bawiła się każdą jego chwilą, jednak z drugiej strony patrząc odczuwała pewien smutek związany z tym, że to właśnie jej nie wybrali.
-Czyżbym była jakaś gorsza-pytała się matki?
-Nie córuś. Jesteś wspaniała. To jedynie ludzie mają jakiś defekt oczu, że właśnie ciebie nie docenili. Ale nie przejmuj się. Może to i lepiej. Tu żyjesz jak prawdziwy kot, a nie jak miauczący pluszak zamknięty w klatce czterech ścian, którego dla własnej wygody pozbawiono możliwości kochania i bycia rodzicem.
-Jak to pozbawiono?
-A, lepiej o tym nie mówić- matka nagle przerwała rozmowę.
Mijały kolejne dni. „Sprytka” rosła i nabierała sił. Oczywiście polowała z zapałem i upodobaniem by, jak to matka mówiła zapracować na miskę mleka. Któregoś dnia spacerując po pustym zasieku stodoły usłyszała dziwne chrobotanie. Zapach też był jakiś inny. Z zaciekawieniem zatrzymała się i zaczęła przyglądać kupce słomy poruszającej się dziwnie. Po chwili wychylił się z niej nos a ciekawe oczka zaczęły lustrować otaczający teren. Nagły przypływ instynktu łowcy sprawił że kotka rzuciła się z pazurami na intruza. Atak jednak nie do końca się udał gdyż zwierzak okazał się być zdecydowanie większy od myszy. Niczym sprężyna wyskoczył w górę i brązowymi zębami chwycił za ucho „Sprytki”. Mimo tego że był miej więcej o połowę od niej mniejszy, wykorzystując zaskoczenie łowcy natarł z impetem wymachując pazurkami. Jednak efekt tego był zdecydowanie mizerny. Jeden celny cios łapą odrzucił go na bok, a następnie zaciśnięte na karku kocie zęby sprawiły że stworzenie w konwulsjach odeszło do szczurzego raju. Nagle tuż obok pojawił się drugi włóczęga. Był odrobinę mniejszy od pierwszego, jednak widząc efekt starcia czmychnął przez dziurę w deskach i znikł w gęstwinie ziemniaczanych łęt rosnących opodal. „Sprytka” tymczasem wzięła sztywniejące szczurze truchło i pełna dumy wyniosła je przed stodołę, czym wzbudziła ogólne uznanie. Nawet pochwaliła ją matka, jednak słowa usłyszane od starego kocura z sąsiedztwa zmieniły wydźwięk triumfu łowczyni. Zapytał się czy był tylko jeden szczur. Gdy usłyszał że drugi uciekł powiedział przejętym głosem iż to bardzo źle, gdyż na ziemi leży syn króla szczurów i być może jego następca. Widać to po ukąszeniach na ogonie. Oglądaj się teraz na siebie kochana i śpij z otwartymi oczyma, bo krój szczurów nie zapomina. A ten co uciekł na pewno mu już wszystko doniósł ze szczegółami.