X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Kot i jego wrogowie Cz1 z ?

Wiersz Miesiąca 0
bajka
2024-10-16 18:05
Był świat drzew, wiatrów, a teraz zajrzałem do świata kotów. Nie liczę na wiele gdyż tu ciągły pośpiech jednak zapraszam, może kogoś on zainteresuje i przekona do poświęcenia 5 min. Elu liczę na Twoje komentarze:))))
Kot, kotek, kociak. To jak każdy wie super fajne zwierzątko. Takie skrzyżowanie futerka z przytulaszczym miauczeniem, które w zależności od osobistego nastroju uwielbia wylegiwać się na najbardziej miękkiej podusi jaka akurat jest w domu, lub też uparcie biegać za czerwonym światełkiem laserka prezentując swój łowiecki instynkt. W całej serii korzyści jakie niewątpliwie odczuwa jego właściciel, tym bardziej jeśli akurat jest wyznawcą najnowszych, coraz bardziej popularnych w naszym społeczeństwie idei socjologicznych, dostrzec można zaletę mówiącą iż jest on idealnym surogatem pozwalającym skutecznie uciszyć objawy tego „popierniczonego” instynktu stadno-rodzicielskiego choćby nawet stanowił on podstawę człowieczeństwa. Posiadanie miauczącej maskotki określę delikatnie iż jest wyjątkowo miłe i praktyczne. W końcu przecież, nawet gdy raz na jakiś czas rozbije doniczkę z ulubionym kwiatkiem, lub talerz od babcinego kompletu, to i tak w sumie jego właściciel wychodzi na duży plus, gdyż wie że zawsze kot będzie na niego (choćby nie wiem co się wydarzyło) cierpliwie czekał w domu i że w trakcie durnego okresu dojrzewania nie skomplikuje mu tak życia, iż nierzadko odechce się by go dalej kontynuować. Zbędnym staje się przewijanie, opieranie, z rana prowadzanie do żłobka lub przedszkola, a nawet odrabianie za niego prac domowych. Również opierać i prasować codziennie uświnionych ubrań nie trzeba będzie robić. Karma z puszki zastąpi z powodzeniem karkołomne wymyślanie nowych śniadanek, by za chwilę dowiedzieć się, że tego „gówna nie trąci nawet patykiem”, a i gdy kiedyś tam po wielu nieudanych próbach w końcu odejdzie na swoje, to i tak nie będzie potrzeby permanentnie służyć mu za świnkę skarbonkę odkładając na słodkie nigdy realizację dotąd skutecznie odkładanych marzeń. Oczywiście nic nie ma za darmo. Ale te kilka złotych za papu i żwirek, oraz wizyty u kociego doktora to właściwie nic w porównaniu ze słodkim uczuciem spełnienia, a nawet szacunku dla samego siebie i spokoju skołatanej duszy. Co ciekawe ten szacunek jest tym większy im kotek bardziej brzydki, a już urasta do monstrualnych rozmiarów, gdy zwierzątko było kiedyś chore, lub miało za sobą epizod związany z klatką w schronisku.
Ale do brzegu. Nasz kotek, a właściwie kotka nie jest niestety żadnym szlachetnym „persem” wylegającą się na perfumowanej otomanie, a zwykłym szaro-burym „dachowcem”, która to na świat przyszła gdzieś w niewielkiej wiosce otoczonej malowniczymi połaciami lasów i szmatem uprawnych pól gdzieniegdzie poprzecinanych piaszczystymi drogami, oraz cieniutkimi zielonymi nitkami miedz, gdzie jakby od niechcenia rosły stare, samotne i sękate grusze, które pod koniec lata z romantyczną wylewnością darzyły bezmiarem słodkich owoców. Ten tajemniczy incydent wydarzył się na strychu szopy, w którym niegdyś przechowywano paszę dla zwierząt. Jej matka, doświadczona kotka, na którą ludzie wołali”Murka” w samym jej rogu za sękatą deską przygotowała ciche posłanie. I właśnie tam niezdarnie zaczęło poznawać otaczający świat pięcioro kociąt. Trzy kocurki i dwie kotki, całkowicie ślepe, które właściwie przez cały czas spały jadły i intensywnie rosły. Były słodkie i miłe jednak już od pierwszych dni życia uważny obserwator mógł dostrzec pewne różnice w ich wyglądzie i temperamencie. Największy z nich był samczyk, posiadacz czarnego futerka, które od koniuszka ogona do czubków uszu podobne było do bezksiężycowej nocy. Ale jak na niebie świecą gwiazdy, tak i nasz kocurek pod brodą nosił białą plamkę, przez co nazwiemy go „Krawat”. Był on z natury leniwy, jednak potrafił swoją masę wykorzystać w taki sposób, że zawsze dopadał tej sutki w której było najwięcej tłustego mleczka. Drugim był szary jegomość potrafiący najgłośniej miauczeć,tak jakby chciał mamie oznajmić iż jest przez pozostałych krzywdzony, przez co nazwiemy go „Płaczek”. Trzecią była bura kotka z rudą łatką na prawym boku. Niczym szczególnym się nie wyróżniała zatem pozwólcie że nazwiemy ją „Plama”. Kolejny to biały kociak z czarnym uchem, którego będziemy nazywać „Uszatek”. Najmniejszą była bura kotka. Jej całe ciało w dość przypadkowy sposób pokrywały niewielkie rude wstawki. Choć właściwie nie grzeszyła rozmiarami jednak w jej żyłach płynęła dziwna dzika energia, która sprawiała iż zawsze była wszędzie pierwsza. Bywało, że nawet „krawat” musiał się z nią przepychać w drodze do „mlecznej cysterny”. Patrząc na nią nie można się było powstrzymać od tego by nazywać ją „Sprytka”. Kociaki rosły jak na drożdżach posilając się kalorycznym eliksirem z matczynych sutków. Powoli zaczęły otwierać oczy i poznawać świat ich otaczający. Matka, która była ich całym światem, przepełniona dumą obserwowała to z boku postępy w rozwoju swoich pociech. Ogrzewała, pieściła i karmiła ciągle głodna gromadkę, dla której powoli leże zaczynało być ciasnawe. Raz gdy zaniepokoiły ją dziwne szmery w pobliżu legowiska, wczesnym rankiem przeniosła cały miot, ujmując zębami za skórę na karku do zapasowego gniazda w zasieku pobliskiej stodoły. I może dobrze, bo właśnie tam kocięta, które z każdym dniem nabierały werwy i skłonności do kocich figli mogły sobie używać do woli bawiąc się w przeróżne kocie harce. Były dzikie i nieposkromione. W swoich małych kocich rozumkach personifikowały siebie jako królów życia, jednak matka ciągle upominała ich by były ostrożne, gdyż świat bogaty jest w wiele przeróżnych niebezpieczeństw, które uparcie czyhają na małe kotki. Z czasem zaczęły być mistrzami w kocim fachu. Poznawały jak się skradać i łasić. Co zrobić by złowić myszkę, rybkę, a nawet ptaszka. Jak zachować się przy spotkaniu z psem, oraz doskonaliły wiele innych umiejętności przydatnych w kocim życiu. Gdy znacząco podrosły, tak że ważyły już około jednej trzeciej wagi dorosłego kota, Murka w swoim kocim rozumku doszła do przekonania, że przyszedł właściwy czas by pochwalić się swoim potomstwem ludziom. W pewien lipcowy dzień wyprowadziła całe stadko przed stodołę, czym to wzbudziła ogólne zainteresowanie. Kury przyglądały się im przekrzywiając śmiesznie łebki na bok. Kogut na ich widok zaczął ostrzegawczo gdakać. Pies uwiązany na łańcuchu począł hałaśliwie ujadać jednak delikatnie przycichł gdy dostrzegł Murkę na przedzie tego futrzastego korowodu. I tylko stara maciora z pełnym namaszczeniem tarzała się z zamiłowaniem błotnej w kałuży rozmyślając nad swymi świńskimi sekretami. Młode, lekko przerażone kocięta szły ostrożnie krok w krok za matką, która dumnie z uniesionym w górę ogonem maszerowała na czele. Co chwila prychały ostrzegawczo w stronę napotkanych mieszkańców podwórka, oznajmiając im by nie śmiały się zanadto zbliżać jeśli nie chcą mieć do czynienia z ich pazurkami. Nie ma się czemu dziwić, wszak wszystko dla nich było nowe i przerażające. Teatr zdarzeń jednak nie czekał i zmienił się po raz kolejny, gdyż z budynku znajdującego się po drugiej stronie podwórka wyszedł człowiek. Był to gospodarz w wieku około 50 lat. Wyglądał całkiem normalnie. Ani za duży, ani za mały. Na grubość też był raczej przeciętny. Na głowie miał czapkę z daszkiem, a w dłoniach niósł miseczkę pełną białego płynu. Od pierwszych kroków zaczął głośno nawoływać. Coś jakby „kici kici kici”. Było to dziwnie miłe dla kocich uszu. Murka przyspieszyła kroku i dopadłszy do człowieka zaczęła się łasić i ocierać o jego nogi. Kocięta jednak zachowały dystans prychając co chwila ostrzegawczo. Gospodarz z uśmiechem na twarzy przykucnął i postawił na ziemi miseczkę pełną mleka. Zaczął też głaskać Murkę i chwalić ją za to, że piękny miot wykarmiła. Kociaki nie wiedząc co mają począć szukały pomocy u matki jednak tam również były dłonie człowieka. Okazało się nagle, że ich dotyk jest również bardzo miły, a mleko przyniesione przez niego było prawie tak samo pyszne jak te serwowane przez matkę. W swoich kocich główkach doszły do przekonania, że jeśli ten wielki potwór, jakim na początku się wydawał jest tak miły i ciepły to nie powinny się jego obawiać i pozwalały się nawet wziąć na ręce.
-O patrzcie, koci ojciec się znalazł – zabrzmiało piskliwym tonem. Znowu pięć darmozjadów przyprowadziła -zawołała pękata kobieta, która akurat wyszła przed dom. -Tylko nie baw się za długo bo robota czeka i mi ich do domu nie wpuszczaj, bo jeszcze szkody narobią -dodała i znikła za drzwiami.
To był pierwszy kontakt kociąt z człowiekiem. W sumie dość miły. Przez następne dni powtarzał się w podobnym nasileniu. Gospodarz wynosił miskę mleka i głaskał, a gospodyni burczała pod nosem, że niby darmozjady i szkodniki. Stało się to rutynowym zjawiskiem, a kotki korzystając ze szczodrości ludzkiej jadły, bawiły się i rosły. Było tak wspaniale i tylko pojedyncze deszcze czasami psuły im nastrój. Jednak nic co piękne nie trwa wiecznie i któregoś dnia sierpniowego gospodyni spoglądając na oblężona miskę, stwierdziła że chyba już są odpowiedniej wielkości by się ich pozbyć. Osądu tego nawet o jotę nie zmieniły słowa mężczyzny, który chciał poczekać z tym do końca wakacji. Finalnie by mieć święty spokój przyznał rację żonie i zamieścił w sieci ogłoszenie o kotkach, które oczekują na nowych właścicieli. Podświadomie nadchodzący czas rozstania wyczuwała również Murka, które w kocim języku starała się przygotować swoje latorośle do tego wydarzenia. W sumie nie było w tym jakiejkolwiek tragedii. Dzieci przecież w końcu kiedyś dorastają i odchodzą na swoje.
autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
5 razy
Treść

6
3
5
2
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0
Warsztat

6
1
5
4
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


WARS
WARS
2024-10-27
Zacząłem czytać od środka. Ale w końcu przeczytałem całe opowiadanie.


Gminny Poeta
2024-10-27
Żeby tak można było flaszkę wypić od środka:))) Dzięki za odwiedziny i pozdrawiam z uśmiechem:)))

GabiC<sup>(*)</sup>
GabiC(*)
2024-10-19
Fajne, ciekawe opowiadanie. Z dużą przyjemnością przeczytała. Pozdrawiam serdecznie:)))


GabiC<sup>(*)</sup>
2024-10-19
przeczytałam....miało być, sorry.
Miłego wszystkiego Sławku:))

Monia
Monia
2024-10-17
Akurat mam koty i psa również.Bardzo dobrze przeplata się tutaj świat ludzi i zwierząt pozdrawiam serdecznie 😉


Gminny Poeta
2024-10-27
To tak na początek a co będzie dalej to nawet ja nie wiem:))))Dzięki Moniu za odwiedziny:))))

januszek
januszek
2024-10-16
hej halo a kto Ci pozwolił bez mej zgody i powiadamiania tu u mnie kamerę zainstalować po mojej stodole łazić i to kiedy 10 - 20 lat temu
zgroza



Gminny Poeta
2024-10-27
Przepraszam że się nie odzywałem ale od listopada postaram się poprawić. Dzięki za czytanie moich wypocin Pozdrawiam z uśmiechem:))))

januszek
2024-10-16
:)))) wtedy właśnie takie kociaki mej (...) się okociły.

Elżbieta
Elżbieta
2024-10-16
Jestem psiara, a co do kotów, to mam lekki dystans, bo nie rozumiem ich wszystkich zachowań.
Ta część ma chakter wprowadzenia. Jak zawsze u Ciebie duża swoboda , bo taki masz styl, który przydaje ciepła i swojskości! Wiesz, że masz we mnie wierną cztelniczkę, zatem czekam na akcję!
Serdeczności, Przyjacielu i nie zwlekaj z kolejną cżęścią:)))⭐😊


Gminny Poeta
2024-10-27
Ja właściwie też jestem psiara ale w sposób liczny raczej platoniczny:)))))

Odyseusz62
Odyseusz62
2024-10-16
Mieszkałem z kilkoma mistrzami ZEN zawsze to były koty.


Gminny Poeta
2024-10-27
Mówisz i masz sie dobrze. Zatem nie ma co przerywać. Pozdrawiam z uśmiechem i dziękuje za odwiedziny:)))

JoViSkA
JoViSkA
2024-10-16
Bardzo lubię koty...uważam, że są dużo mądrzejsze niż psy :)
Ciekawe opowiadanko :) Pozdrawiam


Gminny Poeta
2024-10-27
Czego jak czego ale mądrości i przebiegłości im nie brakuje. Pozdrawiam z uśmiechem:))))

sturecki
sturecki
2024-10-16
Bajka ta wprowadza nas w świat kotów, a dokładniej w życie pewnej rodziny kotek, w którym każdy z nich ma swoje indywidualne cechy i charakter. W lekki i humorystyczny sposób ukazujesz codzienne życie kociaków, od ich pierwszych dni na strychu po pierwsze spotkania z ludźmi. Obserwacja relacji pomiędzy kotami a gospodarzem i gospodynią dodaje realizmu i uśmiechu. Wplecione detale, jak to, że każdy kot ma swoje imię związane z jego wyglądem i zachowaniem, czynią opowieść pełną uroku i ciepła. Koty stają się bohaterami o wyrazistych charakterach, a ich przygody, choć jeszcze niewinne, zapowiadają ciekawy rozwój wydarzeń. Te "zwyczajne" futrzaki, które żyją obok nas, mają swoje sprawy i tajemnice.


Gminny Poeta
2024-10-27
Właściwie można pisać o wszystkim nawet o kotach super że jest ktoś kto zechce to czytać:))))

Krystek
Krystek
2024-10-16
Czytałam z wielką przyjemnością i zachwytem.
Całą prawdę opisujesz, bo od 12 lat mieszkam
z kotką Zuzą - czarnym aksamitnym dachowcem.
Jest moją przyjaciółką ale i utrapieniem.
Pozdrawiam serdecznie:)
.





Gminny Poeta
2024-10-27
Widzę że imię Zuzia ma u kotek super wzięcie. Pozdrawiam z uśmiechem:)))

Motylek78
Motylek78
2024-10-16
mam czarną kotkę Zuzię
koty są bardzo mądre
moja zawsze wie co kogo boli.... i przytula się
fajna bajka
Pozdrawiam serdecznie 🦋


Gminny Poeta
2024-10-27
Ach te piękne kobiety i ich czarne kotki. Nic tylko o nich pisać i pisać. Pozdrawiam z uśmiechem i dziękuję za komentarz:)))


Autor poleca


Autor na ten moment nie promuje wierszy
Pokaż mniej



X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności