A ja tam
Piękna pogoda mami me zmysły.
Wyjąłem z szafy t shirt i szorty,
choć żona krzyczy, "zmień swe zamysły!"
i chce się dorwać do mej aorty,
to ja czym prędzej na rower siadam,
wrócę najpewniej za trzy godziny.
Wiem że przeginam, czyli podpadam.
Pomyślę o tym w cieniu brzeziny.
No bo ja jestem taki na przekór.
Kocham wiatr w oczy, oraz piach w trybach.
Nie znoszę gdy się coś gładko toczy,
nie muszą brać mi ryby na rybach.
Mam swoje zdanie na każdy temat,
a na niektóre zdań pewnie kilka.
Ciągle mnie goni znany dylemat,
czy wilk zje sarnę, czy sarna wilka.
Nie jest wyrocznią dla mnie głos tłuszczy,
jak każdy gminny mam osąd własny.
Szybciej mnie zwiedzie krzyk z głębi puszczy,
niż wzniosły bełkot suchy i ciasny.
Niektórzy nie są mymi fanami,
z przyczyn powiedzmy punktu widzenia.
To jest komplement między zdaniami,
znaczy, że wiersze są do strawienia.
Kocham przemiany, gdyż mnie wciąż ciągnie
kij wsadzić w szprychy, albo w mrowisko.
Przewrotnie życie me gra w dwa ognie,
choć w stopy ostre kłuje ściernisko.
Taki już jestem i tak zostanie,
i chociaż czasem los jak but pije,
dbać będę zawsze o własne zdanie,
gdyż tym tłumaczę po co wciąż żyję.