Dziecięce marzenia
by swój los mocno uchwycić w karby,
archeologię studiując skrzętnie
i odszukiwać ukryte skarby.
Życie wybrało swą drogę samo
i z moich marzeń szpetnie się śmiało,
częstując słodkich atrakcji gamą,
jednak pragnienie czasem wracało.
Potem się zdarzył epizod wredny,
który powiedział mi – odpuść capie.
Archeolog to rozwodnik biedny,
który jak dzik się wciąż w błocie chlapie.
Szczęście me jest nie do przecenienia
stwierdzam, gdy myślę siedząc pod gruszą,
że te młodzieńcze głupie marzenia
szybko mijają, chociaż tak kuszą.