Sekrety skarpety
Często siadamy na niej z Zenonem,
by powspominać, lub ponarzekać
na ten czas co tak szybko ucieka.
To była wiosna, gdyż z jej przyczyny
lekkie sukienki wdziały dziewczyny.
Zenek coś bredzi, że listki małe,
lecz ja nie nie słucham tą łysą pałę,
tylko wciąż zerkam na nogi zgrabne
co noszą ciałka całkiem powabne.
Zenek nalega. Zerkam do góry
i widzę gruby konar ponury,
a najgłówniejsza jego zaleta,
że pstra się na nim buja skarpeta.
- Czemu się buja, właśnie na klonie?
Pytam,- a Zenek rozkłada dłonie.
- Może ją porwał wiatr świszczypała,
gdy na balkonie mokra wisiała?
- A może sójka ją podwędziła
i potem gniazdko swe wymościła?
- Nie, gdzie tam sójka. Sroka ze złością
skradła skarpetę wraz z zawartością.
- Pewnie nie zjadłeś tyle sufletów
co ta skarpeta skrywa sekretów.
Ona wie czy ktoś za wszelką cenę
dbał co dzień o swej stopy higienę.
Czy nie miał grzybków, lub Boże drogi
haluksów, tudzież podłe ostrogi.
-Czy miał paznokcie przypiłowane?
-A może nawet pomalowane?
-Tańczył, lub biegał zgrabnie dla sławy?
-Czy był kulawy, albo koślawy?
-Czy prał ją w pralce co dzień obłędnie?
-Może cerował, bo to oszczędnie?
-Kładł ją do szafy, lub do pawlacza?
-A może była sejfem bogacza?
Wciąż gadaliśmy czując podnietę,
lecz nagle wiatr nam porwał skarpetę,
tak jak porywa ludziom berety,
a z nią zakosił wszystkie sekrety.