Dobre chęci
i rudawy wąsik kręci.
Ukradł kurę po sąsiedzku,
lecz miał w sumie dobre chęci.
Pragnął zjeść, oraz nie przytyć,
a jak gminna wieść nas uczy
ten jest szczupły który kradnie,
wszak kradzione nic nie tuczy.
Chciał przeprosić, choć to boli,
gdyż skrupuły go męczyły,
ale wstyd mu nie pozwolił,
jednak chęci dobre były.
Gdy zarobi miał zapłacić,
jak to czynią ludzie święci,
lecz nie spieszno mu do pracy,
chociaż wciąż ma szczere chęci.
Kiedy podjadł myśli sobie
i pod wąsem wciąż się śmieje.
Jutro znów to samo zrobię,
sąsiad przecież nie zbiednieje.
Zwrócę później je albowiem,
czeka na mnie scheda spora.
Ciotka ma nie grzeszy zdrowiem,
słyszałem to od doktora.
Miał jej pomóc, lecz daleko
nie chciał człapać na piechotę.
Pospał w krzakach gdzieś nad rzeką,
chęci jednak były złote.
To się stało jego sławą,
która nic go nie kosztuje.
Wciąż chęciami swymi z wprawą
w piekle wielki plac brukuje.