Żona ma rację
Żona mi wczoraj rzekła, - kochanie,
skończ z tych głupawych wierszy pisaniem.
Siedzę i myślę jedząc kolację.
A co, gdy właśnie ona ma rację?
Przyznam niewiele mnie to kosztuje,
lecz w sumie stertę czasu marnuję.
Ogólnie racja jest podzielona,
ale część większą chyba ma żona.
Las czeka, oraz ryby w jeziorze,
a ja wciąż orzę jak na ugorze,
ładując same puste patrony,
gdyż racja leży po stronie żony.
Za pojedyncze słowa pochwały
siedzę i piszę wciąż dyrdymały.
Czas przestać liczyć na czcze owacje,
gdyż żona w końcu zawsze ma rację.
Ogród zarasta. Trawa po pachy,
ja zaś na ochy czekam i achy.
Trzeba realne znaleźć atrakcje
i przyznać żonie, że miała rację.
Zapewne wrócę w pełnym zakresie,
gdy wszystkie grzyby wyzbieram w lesie
i gdy pogubią liście akacje,
lecz do jesieni żona ma rację.
Nie będę wpieniał was swą słusznością,
choć to robiłem z wielką radością.
Wywieszam flagę w białej tonacji.
Żona niech ze swej cieszy się racji.
Może wychylę swój nos z lamusa,
jeśli pogoda sprawi psikusa
i mnie do odstępstw nuda przekona,
lecz tak poza tym rację ma żona.