Ośrodek
Jezu ufam tobie w mych pełnych klęsk dniach
Żyletką pociąłem w ręku w dłoni w snach
Oczy się poddały rozmył się ich strach
W przytułku zamknięty w nim zamknięty ja
Sadyzm psychiatryczny brudnych czynów gmach
Nie ma tu cię Jezu ty poszedłeś w świat
Łapska terapeutów i nasienia smak
Bo byłem przewrotny pycha sięgła gwiazd
Upadła zuchwałość wdeptana we piach
To było potrzebne trzeba było tak
Polegam na Tobie jeśli chcesz mnie znać
Ośrodek dla czubków bez imion bez nazw
Krzykiem i nierządem płynie gorzko czas
Śmieją się - król Polski śmieciem tu się stał
Cierpliwie to znoszę krwią ocieka twarz