Wieczorową porą
Jak usta, które pragną ust Twoich niezmiernie
Gdy po nich spływa rozkosz niebiańska tak miła
Kochaj mnie nieprzytomnie ,gdy tęsknię i marzę
By ta miłość nie zgasła, ciągle była żywa.
Za dnia zabłękitnij w powiek ram obrazie
Ramiona odsłoń do mnie opalonym ciałem,
Gdy płomień błyśnie, w oczach lazur promieniście
Tak rozpal w sobie nicość konwalią i sadem.
Jak Otello patrzę znów pełen to zazdrości
Na piękno różowe czy może jednej chwili,
Widok niepowtarzalny to serce z tej miłości
Przeznaczenie pieszczot czas nam błogo umili.
I poniesiesz mnie górą, grańmi i doliną
Nad szczyty zakryte po krańce bram niebios
Żar jaki spłynie na nas w nirwanie przeminie
Rozkosz płynie, słyszę Twój głos spelniony czuły.
22.01.2023