Hymn Ci przynoszę
Wybrałeś dla mnie miejsce od zarania;
Gdy życie płynie to dziegciem to miodem
Falą wytrwania…
Choć mnie pilnujesz , dbając o symbiozę,
Smutno mi, Boże!
Jak pełne kłosy z pochyloną głową,
Stoję spełniona i głodna zarazem …
Dla niejednego myśl ma niewygodna,
Znów się poparzę.
Ale przy Tobie łatwiej mi zachorzeć:
Smutno mi, Boże!
Jako na jesień czas zbierania plonów
Tak ja przynoszę serce ociężałe ,
Patrząc na ludzi, co nie chcą mieć domu
U Ciebie Panie!
Choć wiem, że łaska Twoja jeszcze gorze,
Smutno mi, Boże!
Dzisiaj w ich oczach jestem obłąkana,
Nieba od Ciebie i niebem przy Tobie,
Choć łzy nie drażnią policzka, to rany
Stoją otworem.
Z sił opadając, jednak się podnoszę.
Smutno mi, Boże!
Smutno jest wiedzieć w ostatnią godzinę
Że Cię nie uzna, człowiek swoim Ojcem.
Że prędzej odda całą swą rodzinę
Błogim manowcom.
Dziś wszystkie troski do Ciebie zanoszę,
Smutno mi, Boże!
Ty mnie rozumiesz, niesiesz pocieszenie
I nie pozwolisz, by mnie wróg pokonał;
Za to dziękuję każdej chwili mgnieniem
Do Ciebie wołam!
Choć się nie boję stałych upokorzeń,
Smutno mi, Boże!
Kazałeś w kraju bałwochwalstwa pełnym,
bić w tarabany przed bitwą ostatnią.
Wiem, że do końca przyjdzie trzymać nerwy,
Na wodzy. Staccato.
A, że ta walka przegraną być może,
Smutno mi, Boże!
Na Twe Przymierze, które podtrzymuje
most między Ziemią, a Rajem odwiecznym
Czekam i tęsknię, bo Ciebie miłuję
Światłością wesprzyj!
Cichą modlitwę do Ciebie wciąż niosę,
Smutno mi, Boże!