kantuję
takich z brodami i bez bród
dla których geniusz to jest sposób
na to by jeden z drugim mógł
być najmądrzejszym w panteonie
życiowej księgi krętych stron
maluczkim wmówić pustosłowie
dla prostych rzeczy znaleźć tło
które człowieka onieśmiela
nadmierną barwą szarych dni
gdzie nie wiadomo czy to letarg
czy też to wszystko nam się śni
a noc wsłuchana w ich rozmowy
zamyka futro sztyftem z gwiazd
by cicho wpinać myśl do głowy
że filozofia mieszka w nas
nieważne kto ci myśl podaje
czy ty sam sobie czy też Kant
zawsze po nocy świt nastanie
i twoja sprawa by był wart
odkrycia tego co nieznane
co jeszcze może radość dać
ot . choćby karty malowanie
inkaustem które w piórze trwa
.