hologram
moich pragnień nienazwanych
w śnie porannym przemilczanych
i wrzuconych tak jak kamień
w ziemię w białą mgłę ubraną
niczym nocna panna młoda
której śni się jasne rano
chociaż mrok się ścieli w porach
kiedy wizja się pojawia
niczym sen cudowny diabła
że go anioł obłaskawia
mami . zwodzi w stronę światła
gdzie powietrze się napręża
i błękitem wabi oczy
głosem pełnym jadu węża
hologramem snów uroczy
wizja lokalna
stąpam miękko po twardej ziemi
i w jej oblicze spoglądam nagie
a ona we mnie się ukorzenia
melodią ciszy . gwałtu nieładem
który choć boli kołem się toczy
na przekór zwykłym ludzkim marzeniom
i wciąż przymyka zbolałe oczy
na rzeczy których ludzie nie zmienią
więc cóż mi robić? tańczę choć boli
krok nazbyt lekki nad wizją świata
i wciąż próbuję nie wypaść z roli
pogodzonego z losem wariata
.
wiesz co to radość? radość prawdziwa
jak dziecko które z cukrową watą
biegnie w dzień letni na skrzydłach dziwów
gdzie nieskończony trwa snów maraton
a potem nagle jakiś przechodzień
porywa słodkość z jego patyka
i nieuchronny smutek się rodzi
wbija się w pamięć jak stara szpilka
na którą nic już nabić się nie da
oprócz tych wspomnień wyblakłej weny
kiedy się radość ścieliła modra
a świat niewinny był taki piękny
.