aksamitka
a korale fioletowe
w oczach uśmiech który mięknie
pod twej wargi czułym słowem
więc ubieram szpilki białe
by się mogły w twoich dłoniach
zaczerwienić nazbyt śmiało
i w uścisku ramion konać
rozpasaniem granic wszelkich
na błękitną stronę nieba
tam gdzie szczęście jest tak wielkie
że nic więcej nie potrzeba
traktat
jesteś mi wiatrem w płuca zmęczone
dusznym powietrzem stęchłej epoki
i niezawisłym szalonym domem
w którym wciąż jestem zwykłym człowiekiem
tym co pozwala sobie na bycie
w pierwotnej wersji istotnych pragnień
spływając wersem na karty czyste
wtłacza do pióra porywy marzeń
że kiedyś weźmiesz mnie na planetę
gdzie jak wiatr z wiatrem lęki spłoszymy
na starej scenie w nowym teatrze
zaczarujemy spóźnione spliny
a nowym zmorom wskażemy drogę
po drugiej stronie stęchłej epoki
tam gdzie czart stary traktuje z bogiem
co znaczy dla nas bycie człowiekiem
.