pocieszka
nie dam ci co inni wzięli
a co dali nie odbiorę
miłość przecież lubi dzielić
tylko to co mamy w sobie
a co w innych niech im będzie
ich miłosnych snów potęgą
dla nas najpiękniejszym sednem
jest stanowić wiary jedność
w to że nic nas nie pokona
póki z nami miłość mieszka
bez niej pusta każda strona
nieistotna snów pocieszka
.
nic nie czyni mnie tak piękną
jak ta myśl że kocham siebie
taką jaką właśnie jestem
mnichem w piekle . diabłem w niebie
i pozorów nie odczyniam
żadną miarą ni potęgą
nawet kiedy jestem inna
nic nie czyni mnie tak piękną
w akceptacji dni zbyt szarych
co się z nocą w tan zmówiły
a ja w dłoniach mam akt wiary
i miłości własnej siłę
z którą patrzę tobie w oczy
bez agresji i żenady
by cię pięknem zauroczyć
twego piękna skraść pokłady
bo to czyni mnie tak piękną
jak te słowa w strofach wiersza
kiedy patrząc w twarz człowieka
czuję ciepło koło serca
.
biegniesz przed siebie siło nieznana
wabisz przestrzenią i krajobrazem
nie bacząc na nic znów tworzysz dramat
pantomimiczne barwisz obrazy
artystą zwiesz mnie marnym nad miarę
i bez potrzeby walczącym z wiatrem
w głowach co w mroku straciły wiarę
pozostawiając pustkę w teatrze
ale ty biegniesz i wciąż mnie wołasz
niepomna roli niemego błazna
ciągle próbujesz w scenicznych rolach
pozostać taka błękitnie-jasna
.
budzę się z wierszem na ustach
i świat poezją się staje
a noc umyka przez lustro
do miejsc pachnących snów . majem
rozkwita wers prawie każdy
na łoże płatkiem opada
a w piórze rodzi się przestrzeń
i tak powstaje ballada
o tym co usiadł na ustach
by dzień ponury osłodzić
i przez świt tak jak przez lustro
strofy liryczne wymodlić
niech dzień się chwali przygodą
a noc osłoną niech będzie
poezja stanie się słowem
wiecznej miłości narzędziem
. przysiadłam na brzegu twojego lustra i patrzę ci w oczy .