Droga do nikąd
I się z nią rozwodzę, kiedy emocje kruszę
Pamięć o śnie sprawia, że co poranek się duszę
Poznasz mnie na tyle, na ile Cię zmuszę
Zmysłami odbieram świat, którego podstawy głupie
Pamięć o Twym tańcu to ujma na moralnym kręgosłupie
Zapłacz ten jeden raz, prawdziwie jedyny
Łza to unikat, bo tylko w nią już między nami wierzymy
Pamiętasz łańcuszek, który Ci podarowałem?
Ten z zielonym oczkiem, na znak, że nadzieją bunt wymazałem?
Lecz jak niedaleka droga, by łańcuszek zamienił się w kaganiec
Byś mogła milczeniem poczuć mi się jak wygnaniec
Syp sól na moje serce proste, nieskomplikowane
Łącz nadal więzi upadłe i skompresowane
Pamiętam dzień, w którym los nas chciał zeswatać
Oparłem się mu, bo Twoje jest miejsce na ziemi, a orły muszą latać