Kierunek: Poezja, cz. I Narodziny
Wyrażana od ludzi prostych po behawiorystów
Ty dałaś nadzieję i szlaki wyznaczyłaś
Moich wersów już setki zliczyłaś...
Oddajmy kult tej niesamowitej sztuce
Narodzona, by spalać powściągliwości kolce
Ziarnem Twej prawdy chociażby świat otaczający
Lub sam Bóg opieką mnie okalający
Kochanowski wiedział jak w romantyzm Cię ubrać
Mickiewicz przedstawił jak to podczas konfliktu rodów jest się pobrać
Urodzona u stóp starożytności, a może istniałaś wiecznie?
Wiem, że przyczyniasz się do tego, bym czuł się bezpiecznie
Teraz sam za sterem statku poezji
Rozmawiam z nią o górach, filozofii czy o paśmie geodezji
Skrzydła kreowałaś nim poznana zostałaś
Niczego nie bałaś, mnie ratowałaś
Kolebka zamieniła Cię w potężną, liryczną broń
Która uspokaja nawet pulsującą skroń
Kiedy przegapiliśmy jej ewolucję?
Może tracąc czas na bezsensowne rewolucje...
I o brzasku znów wstaniesz nieśmiertelna
By być jedyna w swoim rodzaju, niepodzielna
Nie obejmuje Cię miejsce ani czasu sferyczność
Gdyż to ty kreujesz wszechobecność
Tyś trenerem niegdyś dla Tetmajera, a teraz choćby dla mnie
Dzięki Tobie wypłynę znajdując się na dnie
Przedstawię na kartkach swój własny punkt widzenia
Wczoraj spróbowałem nowej formy, nazywa się vilanella...
Dłuższy to wiersz niż zazwyczaj piszę
Lecz hołd oddać chciałbym i wygenerować kliszę
Bo wielu sobie nie zdaje sprawy, że żyje
A pod nosem mają rozwiązanie szerzące się po szyję
Dziewiąta strofa, co mógłbym napisać?
Może obietnicę, że w sercu ją pragnę zapisać
Stawiam dziś na prostotę w rymach
Bo każda jej forma przyniesie wygraną w emocjonalnych reżimach
I każdy z Was, drodzy pisarze
Za pomocą słów w mojej głowie działacie jak malarze
Poezja wdzięczna jest nam za opisy
Bo spłodzona, aby praktykować ją poprzez rękopisy