Jan N. o miłości
taką z naturalnych materiałów
i surowców odnawialnych,
która żyła światłem,
taką, która światłem przemawiała
bardzo mnie urzekło
jego źródło odmienne niż ekran
mieliśmy rozmawiać ze sobą
i potrafić milczeć,
mieliśmy nie potrafić udawać
i gryźć się jedynie we własne języki,
mieliśmy zamieszkać gdzieś razem daleka,
żeby nareszcie być już razem blisko
i przez chwilę byliśmy dla siebie
najpewniejszym na świecie zakładem
przyszło lato
i największe od dekady upały
przyszła jesień
i największe od dekady wykazy zgonów
przyszedłem z pracy
i zmniejszyłem się z dekady
w jedynie wieczorne westchnienie
i noc była ciemniejsza
i dni coraz krótsze
i rozmowy uboższe w słońce
i zacząłem brać witaminę D
nocą zacząłem widzieć więcej,
zacząłem słyszeć, jak oddycha,
jak zwyczajnie trawi posiłek,
jak płacze przed sklepową książką,
jak pospolicie wstaje i znów zasypia
i zrozumiałem,
że nic specjalnego,
że ludzkie błędy i że
sam ich nie naprawię
pewnego dnia nie było już nikogo,
stała się znów drugim człowiekiem
i nic się nie stało
jeszcze przez tydzień pochodziła po mieszkaniu
i wyniosła się
bogatsza o parę poduszek
i lżejsza o połowę serca
podobno
miałem kiedyś miłość
miłość,
która nie mogła mieć mnie