Apokalipsa Jana N.
gdy chleb przestanie smakować paszą,
a zacznie śladowymi ilościami
mleka i orzechów
i woda będzie miała własny
wykaz alergenów
będę wiedział, że jestem blisko,
gdy wstanę bez bólu,
i radio nie przypomni mi już,
że mam go odczuwać
a w telewizji wyemitują film,
w którym rzeczywiście
dobro przegrywa
będę wiedział, że jestem blisko,
gdy zacznę płakać nad rozlanym mlekiem,
zamiast biec do sklepu
kupić nowe
a w marketach
przestanie być wszystko
przecenione do czerwoności
będę wiedział, że jestem blisko,
gdy przestanie mną wzdrygać
głos sąsiada z piętra niżej
podniesiony o pół tonu wyżej
a na stacjach benzynowych
zbudują stanowiska
dla czołgów i pojazdów opancerzonych
będę wiedział, że jestem blisko,
gdy z własnej woli nie pójdę do pracy,
a kolejnego dnia
po rozum do głowy
i koło firm
zaczną budować cmentarze,
by zoptymalizować drogę osadzonych
będę wiedział, że jestem blisko,
gdy zaśmieję się na głos
śmiechem szczerym, doniosłym
i czystym
i zaraz zaczną sprzedawać go na kartki,
żeby uniknąć
inflacji ludzi radosnych
będę wiedział, że jestem blisko,
gdy brak śmierci
zacznie ponownie smakować
jak życie
a na skraju dachu
nie będzie stał człowiek,
a cała armia
bo nie może być lepiej
i nie będzie
a większe piekło zgotujemy sobie
jedynie, jeśli po śmierci
uzyskamy wolność