ballada
niczym warownia strzegąca morza
zasnuty wieczną mgłą
niczym kotarą przed oczami maluczkich
ktoś snuje opowieść
o fantastycznych jego mieszkańcach
mających jakoby z mrocznymi bogami
pakt wiecznej egzystencji
kolejny kufel na ławę ląduje
by snuła się straszna historia
jak człek zaprzedał się istocie
o wielu głowach z kamiennymi oczami
zdradzony, jako wszak bywa
w odwiecznych paktach z mroku synami ,
uplótł intrygę by duszę zachować
za cenę życia bez nadziei
zbudował dom na ziemi niczyjej
wokół trzęsawisk i bagien
by nie mogła ujść stamtąd bestia
wraz ze swoją, za marzenia, zapłatą
od wieków mozoli się wielogłowy
o oczach z litej skały
nijak nie mogąc przebyć tej fosy
by ujść wraz z duszą nieszczęśnika
***
już wstaje świt w zasnutym dymem wyszynku
posnęli słuchacze niecodziennej historii
i znikną bard co kolejne opowiadał dzieje
spoglądając w dal, kamiennymi oczami