Jan N. z paczką papierosów
Winstony
najsłodsze wspomnienie zeszłego systemu,
a później odpalam siebie
wspomnienie człowieka
patrzę, jak wypala się tytoń
i rodzi popiół
coś umiera po raz drugi
a na zewnątrz widzę białe słońce
i blade poranki,
i świat,
który przeszedł na dietę
siadam na zimnych kafelkach
radio mruczy przez ścianę,
sąsiad krzyczy przez sufit,
serce jęczy przez skórę,
dusza siedzi cicho
udaje, że jej nie ma
a na zewnątrz widzę białe słońce
od miesiąca nie widziałem twarzy
ze strachu pochowałem lustra
jedynie pod palcami czuję,
że mam coś na czaszce
i nocami dostrzegam,
że mam coś także pod nią
i blade poranki
przyszedł niedawno list
od rodziny
jak dziecko złoszczę się na kartkę papieru,
bo widzę jak kłamią
widzę, że z grzeczności
widzę, że też są rozczarowani
i świat
rwę list na kawałki
i zawijam w niego tytoń
roznoszę z nim swój odór po mieszkaniu
wyginam się z bólu pod płomieniem
maleję w uścisku dłoni
chudnę z człowieczeństwa
który przeszedł na dietę