dziennik mojej klasy
ciągła linia przy nazwiskach wymknęła się poza margines
pożółkłych kartek w kolejce do niszczarki
konfetti wypełni plastikowe pojemniki
Hania wykrwawiła się zanim nadszedł termin matury
mknęła po bieżni z nadzieją po rekord na setce
na mecie czyhała Tanatos w żałobnym odzieniu
świadectwo dojrzałości zawisło w próżni
na lądzie tysiąca możliwości młody emigrant
nie dotarł na rowerze do wymarzonego celu
zamilkł pod kołami dryfującego samochodu
nadmiar promili zemsta czarnoskórej nad białym
inny uczeń sięgnął po złoty wawrzyn
biedę pozostawił w tyle spełnił się amerykański sen
w programie ujarzmiania niewidzialnych cząsteczek
ciało zastygło w niemocy w wyścigu z czasem
cienie mojej klasy zaludniają widnokrąg
trwam w milczeniu w pojedynkę
zanim zapadnie wyrok chcę zakosztować wędrówek
po podziemnych miasteczkach wykutych w skale
do trzech razy sztuka
Bożena Joanna
czerwiec 2021