Wyblakłe wózki.
Poplute krawężniki usłane suchymi liśćmi,
Trwamy spokojnie śniąc powodzie.
Krzyże płonące w jasnym mieście
Błogosławią konającym chwaląc cierpienie,
Ułuda w jakiej toną czarne łabędzie
Zwiastuje nam prawo i złote kamienie.
Upadłe pomniki, deszczowe krawędzie
Czarno białego miasta, to echa ścian
Z jakich złożone są gwiazdy nad nami,
A strach przed burzą kolorów u zatęchłych bram
To tylko świat z ropiejącymi ranami.
Niczym wyblakłe wózki leżące na drodze,
Oplute spodnie, nogi i dłonie,
Trwamy spokojnie śniąc powodzie,
Trwamy, podczas gdy życie płonie.