- * * * -
- upiekę placek
nieprawdy -
wleje miodu,
by osłodzić
przyszłość.
Posiekam słowa,
by gładko przeszła obłuda.
Nie ruszaj się dziecino,
bo złość wniknie
do twego ciała.
Ja chcę tylko
rozpalić ognisko, by….
Upiec dwa serca
przy jednej szubienicy.
Teraz podam
dłoń miłości,
nie martw się jest szybka.
Jej sprawność zadziwia,
przydałoby się
trochę rozcieńczyć
to ciasto – pożegnania.
Jak łatwo wałkować,
roztaczać,
układać na twym ciele,
dziecino, jak łatwo…
już skończyłam.
Dorzuć drwa,
podkręć ten
cholerny gaz,
przynieś formy,
tę z kotkiem,
ze słońcem i homo sapiens.
Niech skwierczy wiatr,
a skórka naszych
przodków nabierze
niewolniczego koloru.
Pięknie rośnie,
tryumf bliski,
zatoczę diabelskie koła.
Wsuń szept
by cielec nabrał
skruchy, nawet,
jeśli niema
już przebaczenia.
Wolno kołyszę,
rozcieram twe maleństwo,
widzę cienką linię,
składam drobne całusy,
zostawiając kropelki ropy.
Nie płacze, cichutko
szepczę ostatnie
namaszczenie…
trysła posoka.
Delikatnie próbuję
okruszki, by mieć pewność,
że wszechświat się skusi.
W stroju Adama i Ewy,
a może Anioła,
podaję ostatnią
wieczerzę Matce,
Synowi…Kwiatom.
Kruche ciasto z jagodami,
płynie, oddala się,
chrupie w ustach
złodzieja czasu a może rycerza.
Lecz tego już nie widzę….