Czego dusza zapragnie
co we mnie przemija
choć się nie starzejesz
winna jesteś
jak dojrzałe drzewo
masz mocne korzenie
wrastasz w każdy zakamarek
oplatasz zgłębiasz mącisz
i zawsze masz ten niedosyt
czegoś więcej żądasz
chcesz zatracić się
przepaść pomiędzy
i powracać natchnieniem
w uniesieniu chwili
ogrzać płonąć spalić
być płomieniem
żarem co nie niknie
feniksem co odradza się na nowo
chcesz być nieśmiertelna
spragniona doznań
zaspokojona wolna
co czasem siada
w moim fotelu
spojrzy w gwieździste niebo
zachwyci się
i cicho powie
jestem u siebie