Tadek niejadek
Bardzo marudny niejadek.
Nie lubił mleka, ni klusek,
mówił, że boli go brzuszek.
Nie chciał zjeść nawet kotleta,
twierdził, że pora jest nie ta.
Omijał omlet łukiem z daleka,
ble, fuj - to jada atleta!
Zupie na obiad rzekł "do widzenia"
skubnął gołąbka, tak od niechcenia.
Tak wygladały wszystkie posiłki,
na nic się zdały mamy wysiłki,
na nic tatusia prośby, staranie
i bez efektu babci wołanie.
Nie jadł nasz Tadzio przez tydzień, dwa,
aż tato odkrył przyczynę zła.
Tadzio podjadał słodycze stale,
chował łakocie w swoim regale.
Pyszne batony, słodkie lizaki,
kruche ciasteczka, pierniczki z makiem,
cukierki, precelki, słone prażynki,
orzeszki, kamyczki, nawet pralinki.
Teraz Tadziowi wszystko smakuje,
je z apetytem, na nic nie pluje.
Do serca wziął sobie, co mówią rodzice,
dopiero na podwieczorek zjada słodycze.