Las
spowiła gęsta, poranna mgła,
rosa przyoblekła w brylantowe korale
pajęcze sieci.
Promienie słońca figlarnie łaskotały
strzeliste paprocie i jędrne, czarne jagody.
Wrzosy fioletem przykryły zieleń mchu,
ułożyły się na nim wygodnie, jak do snu.
Borówki i maliny
figlarnie zaczepiały grzybiarzy,
zerkając ku nim spod liści.
Matka ziemia pachniała tak pięknie jak nigdy.
Smukłe sosny i świerki, odmłodzone
tegorocznymi przyrostami i szyszkami -
stały na baczność, wystrojone jak panny młode.
Dawały się szarpać frywolnemu wiatrowi.
W brzozowym zagajniku
kępy soczystego sitowia sterczały dumnie,
wyciągając dziesiątki ramion ku niebu ...
Skutecznie nęciły ważki, by choć chwilę
móc poprzyglądać się swojemu odbiciu
w ich ażurowych skrzydłach.
Pracowite mrówki, jak zastęp harcerzy,
wydreptały szlak do swojego domu.
Nie po drodze im w stronę zagajnika -
mają własne ścieżki.
Zdominowały okolicę, układając stos igieł
w prawie egipski kopiec.
Natura rządzi się swoimi prawami -
Jestem intruzem.