Odwiedziny
i zajęła całą wolną przestrzeń.
Nie spieszyła się, nie tym razem.
Patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem,
Wyglądała tak, jakby sto procent jej uwagi
przykuł gwóźdź wbity w ścianę.
Zapytałam czemu milczy.
Odpowiedziała, że nie ma nic do powiedzenia.
Siedziałyśmy więc w milczeniu
przyglądając się sobie dłuższą chwilę.
W końcu zdecydowała się
przerwać ciszę westchnieniem.
Sięgnęła po miskę z makiem stojącą na stole,
objęła ją kolanami i zaczęłyśmy
wspólnie, pieczołowicie przebierać ziarna maku.
Po co? Nie wiem. Nie było takiego planu.
Może obie potrzebowałyśmy
po prostu więcej czasu do namysłu
a głupio było siedzieć bezczynnie.
Przebierała skrupulatnie,
każdemu ziarnku przypatrując się
z zegarmistrzowską dokładnością.
Zapytałam ją jak odróżnia
te dobre od tych złych.
Wtedy wzięła garść maku,
wysypała mi na dłoń i powiedziała...
przypatrz im się dobrze,
obróć w palcach, czujesz jak się kręcą?
Niektóre przesuwają się z gracją,
aż miło wprawiać je w ruch a inne
stawiają opór, musisz użyć siły...
inaczej stałyby w bezruchu.
Czy to źle? - zapytałam.
Źle - odpowiedziała.
Każda sekunda, każda minuta
mają swój moment trwania
w czasoprzestrzeni.
Muszą znaleźć się w odpowiednim czasie
i we właściwym miejscu,
aby stać się przyczyną
lub skutkiem jakiegoś działania.
Bez nich nic się nie dzieje,
bez nich nie ma przeszłości,
bez nich nie będzie przyszłości,
bez nich nic nie ma sensu,
bez nich ja nie istnieję...
Zakończyła ledwie słyszalnym westchnieniem
i popatrzyła mi w oczy.
Tak, bywają niesforne i radosne jak dzieci,
bywają melancholijne i smutne...
Nie powinnaś się z nimi zaprzyjaźniać
bo żadnej z nich nie spotkasz dwa razy.
Na tym polega przemijanie...
Nie wiem kiedy godzina przeminęła.
Zamknęła za sobą drzwi,
a ja zostałam z pytaniami,
na które nie znam odpowiedzi.
Wiem jedno, to był niezapomniany czas.