W podróży
na drugą stronę tęczy.
Ileż tu marzeń
cierpliwie czeka na spełnienie.
Nocny lot,
z kontynentalnej jawy do snu,
uwalnia od zadawnionych lęków
i pozornego wstydu.
Czuję spokój
nawet w czubkach palców.
Moc pragnień nie pozwala mi
zapaść się w letarg, rośnie w siłę
i porusza siecią nadziei,
srebrzystą od niedawnych łez.
Złapało się w nią kilka
zbyt swobodnych myśli.
Nie mam jeszcze siły
by je oswobodzić.
Wiatr unosi w niebo
maleńkie źdźbło trawy,
Wirują razem w tańcu,
miłośnie objęci.
Co za historia...
To ja nim jestem -
wspomnieniem krótkiego lotu
wszystkich marzycieli.
To ich pamięć noszę w sobie,
póki żyję.
Może to dlatego tak kocham życie.