Zanim
co dziś jasnym światłem lśni,
chciałabym choć jeszcze raz,
kolorowe wyśnić sny
i zakupić kota w worku,
by się potem zdziwić srodze
lub podumać w łanie zboża
jak ten strach, na jednej nodze.
Albo chmurą być gradową
i bez obaw opaść deszczem,
piękny obraz namalować,
wiersze pisać jeszcze lepsze.
Może gdzieś pohasać w lesie
wśród paproci lub jagodzisk,
i kalosze szczęścia znaleźć
by pół świata móc w nich schodzić.
Złowić słońca promień pierwszy
gdzieś w kałuży, wczesną wiosną
i podziwiać łąki kwietne,
co tak pięknie skrzą się rosą.
Życie uratować mrówce,
co spłynęła ze źdźbłem trawy,
w kapsle pograć na podwórku,
ukryć się gdzieś dla zabawy.
Gdybym mogła rzeki nurt
chociaż raz zawrócić kijem,
aby poczuć jeszcze raz,
jakim pięknym życiem żyję...