Odleciałem... czy wybuchłem?
gładkość skóry twój aromat.
A wagina rękę woła,
dotykamy jak... zaklęci.
Sutki - rosną, ssij niech patrzą,
jak je usta molestują.
Łapie chciwie... weź oburącz,
zacne wokół mam bogactwo.
Uda wiosła co wachlują,
na ramionach, biodrach, szyi.
W samym środku, tak niezwykli,
w otchłań wchodzę droga Julio!
Język, palce, czego szukasz
punktu g... rozy czy poezji?
Marzę skrycie - coś pomiędzy,
stworzyć z prochu - kropli... sztuka.
Bo z drobiny powstał wszechświat,
co pulsuje siłą blasku.
Porównanie... znak na piasku,
w Bogu siła - mowa drętwa.
Nie wierz synu w puste gesty,
szukaj... może, kiedyś znajdziesz?
Bo meteor w swoim rajdzie,
gdzieś tam leci, już niestety.
Zginę - zginiesz i polecisz...
... lewoskrętnie w gwiezdnym pyle.
By zobaczyć tam przez chwilę
pierwszy, drugi... wymiar trzeci.
Dwie półkule, czarna dziura,
co spowiada duszę z grzechów.
A gdzie ciało... nie kokietuj?
Odleciałem... świat mi umarł!
Tam zostawię ślad po sobie,
co urośnie, wzejdzie życiem.
Zerkam w oczy i co widzę,
uśmiech dziecka już jest w tobie!