Więzień powinności
uwięziony bez przyczyny
bez większego powodu
w stercie emocji i oczekiwań
w strachu powinności wiele skrywam
dusza moja na milion kawałków rozdarta
bujam się z tą świeczką
która nic nie warta
kiedy zacznę żyć?
Kiedy odfrunąć będę mogła?
chcę ujrzeć ukochane gwiazdy z bliska
tam los mój zapisany
wspomnienia
przeszłości kajdany
momenty śmiechu, niezręcznej ciszy
płaczu, krzyku którego nikt nie słyszy
zostaje sama muzyka
która wymowna jest bardziej niż cisza
bo krzyk mój każdy ucisza
chciałabym kaczką być
tak na serio
pływać, jeść chlebek
w każdej chwili móc odlecieć
na własnych skrzydełkach
to marzenie każdego małego wróbelka
miłość dodaje mi skrzydeł
codzienność podcina piórka
ale ja wierzę...
pewnego dnia będzie górka
ktoś zepchnie codzienność
do miłości worka
skończy się ciągłe marzenie
życie stanie się tchnieniem
będę w nim JA