"Listy do M... Arka tęsknoty"
ust, które pragnieniem wołały mnie z najdalszej potrzeby życia.
Teraz poznają słoność łez w cichej chwili co słabością łkaniu;
kruszą serca nawet najtwardszych filozofów poetyckiego bycia.
Nie dla mnie szczebiot dziewki co duszę tak zachłannie pobrała;
esencję, której potrzeba by móc oddychać tchnieniem realizacji.
Rana, którą zbyt naiwna ufność w anielskich pościelach zadała;
przyczynia się teraz do momentu załamań i krótkich stagnacji.
Jak łupina orzecha tańczy nasza arka na wodach wspomnienia;
uchrońmy po parzę najlepszych iskierek dających pragnienie.
Iż jeszcze nasze połówki odnajdą dla siebie cel i dążenia;
które może z uśmiechem zrodzi nowe w planie natchnienie.
Do ufności w spełnienia niby prostego oczekiwania szczęścia;
póki co ja Ci patronem osób cierpiących w tej samotności.
Przytułkiem dla każdego komu odmówiono ogniska i obejścia;
wszelkiej problematyki w tej tak nie jasnej dziś zażyłości.
Miłość nie zwykła certolić się z ofiarami swej imaginacji;
dawkuj słodycz by Ci żółcią w gardle nie ostała czasem.
Łatwo zachłysnąć się w pianach orzeźwiającej relacji;
gorzej, gdy odchodzi z niedopasowania uczucia hałasem.