Koniec świata (wersja kolejna i bardzo lokalna)
do pisania wiersza.
Chcę opisać świata koniec,
to ma myśl najszczersza.
Wiem, że wielu już poetów
o tym gdzieś pisało,
nawet ja coś żem notował,
ale mnie zatkało.
Najwidoczniej niepoważnie
do tego podszedłem,
zamiast skupić się na sensie,
w piękno gdzieś pobiegłem.
To dość często mi się zdarza,
biegnącym za słowem,
że myśl moja mi ucieka
nim zdążę z połowem.
Lecz w przestrogi uzbrojony,
więcej tam nie zboczę,
ale, wzorem mistrzów moich,
w światło prawdy wkroczę.
Co tam widzę i co słyszę?
Zaraz wam opowiem,
tylko lekko wargi zmoczę
to lepiej się dowiem.
Czuję właśnie jak mój umysł
z lekka się rozszerza,
im mniej płynu mam w butelce
tym lepiej się zwierza.
Wszystkie gwiazdy w naszej Mlecznej,
teraz chcą wirować,
muszę skupić się na wierszu,
zacząć perorować.
Temat jednak ciężki wziąłem,
o czym miałem pisać?
Wiem! O końcu świata przecież,
zaczyna mi świtać.
Muszę zaraz coś wymyśleć,
by nie było draki.
Dno butelki właśnie widzę
i to koniec taki.
Lecz następnym razem drodzy
na pewno się sprawię
i o końcu świata tego
trochę was zabawię.
Mam gdzieś w głowie pogrzebanych
pomysłów tysiące,
więc wystarczy uruchomić
te potoki rwące.
Kiedy znajdę na to sposób
rychło wam przedstawię,
teraz spadam już z portalu
nim sobie nagrabię.