"Carpe Diem" Inna perspektywa
ileż prawd o życiu mogłem poznać na ręki wyciągnięcie?
niczym tarota przyszłości karty chciałbym spojrzeć weń
by zaspokoić i tak już nieustannie rosnące napięcie
tyleż razy marnie od zera swój początek brałem
nieśmiały dzieciak ambitnie myślał, że świat podbije
niczym swobodny Ikar pod nieboskłony zalecieć chciałem
tymczasem słabości umysłu marny zalążek się wije
jeżeli wiem coś... to z wiecznym paradoksem tworzenia
ileż perspektyw mogłem za cele sobie wyznaczać?
wszystko tu zależne od namacalnych punktów spojrzenia
choć nie raz nadejdzie w intrygach paluchy maczać
odciąć się pragnę od wszelkich pomówień zdarzenia
stabilizacji gwarantem sacrum nieuniknionych decyzji
bo jeśli ktoś spyta o walecznych herosów wierzenia
to tylko za sprawą codziennych bolączek wizji
a i tak co przeznaczone z koleją rzeczy pozostanie nastać
teatr dramatyczny odegrać przed zmierzchem spełnienia
jeżeli trudów można choć jakieś rozwiązanie nasłać
to z każdą kolejną próbą samozwańczego westchnienia
których łez krople wilgno sączą samotni krawędzie
tak bardzo boli uczucie ogólnego porzucenia
gdzież byś skowytem zawył samotności orędzie
i tak wejrzeniem wśród dzisiejszej enklawy milczenia
zniknę tajemnych istnień sekrety zachłannie wykradając
cóż pozostanie z tlącego paleniska niemiłych wspomnień
nic już i po wsze czasy przed nikim nie upadając
zgasnę... cieniem wszytkich ludzkich upodleń.