bez słowa
przez skórę mej koszuli
powoli tak abyśmy wciąż
zmęczenia nie poczuli
całujesz mnie zawzięcie tak
jak gdyby świat dogasał
na każdą kroplę z lędźwi mych
tak bardzo jesteś łasa
zlizujesz ze mnie lepki grzech
bez słowa patrząc w oczy
by każdą chwilę słodki czas
przez wieki mógł nam toczyć
by każdy oddech zmieniał się
w tsunami nam na skórze
chcesz bardziej z każdą chwilą mnie
chcesz mocniej głębiej dłużej
zlizujesz ze mnie lepki grzech
językiem usta gładzisz
a ja oddychać tobą chcę
choć rozum przestać radzi
choć świat w kierunku swoim gna
gdzie wzywa wyższa sprawa
zlizujesz ze mnie lepki grzech
i błagam – nie przestawaj