Jestem
brudasem, który zarazki sieje,
jestem i będę niepełnosprawnym,
który ma czelność mieć wciąż nadzieję.
Jestem pedałem, transem, biseksem,
z dumą to mówię, nie płonąc wstydem,
jestem niewiernym, ubecką gnidą,
jestem komuchem i jestem Żydem.
Jestem Wałęsą i Frasyniukiem,
może i starym lecz wciąż z nadzieją,
jestem i sędzią tym niezależnym,
Rzeplińskim, Gersdorf, Żurkiem, Tuleyą.
Jestem kobietą z czarnego marszu
i niepokornym wciąż dziennikarzem,
któremu prezes z publicznej szczujni
jad nienawiści lać wokół każe.
Jestem studentem, jestem i uczniem,
od dziś bez pracy nauczycielem,
jestem rolnikiem, co stracił prawo
sprzedać swej ziemi choćby parcelę.
Jestem rencistą, który się nabrał
na lek darmowy, mniejsze wydatki,
jestem i dzieckiem, które na SORze
właśnie w ramionach umiera matki.
A kiedy przyjdą po mnie o świcie,
za wiersz ten oraz prawdy wołanie,
kiedy obedrą mnie z mej godności,
aby dać przykład... kto mną się stanie?