Przykazania toksycznej miłości
Jak lalką szmacianą, baw się i odkładaj.
Bądź piękny w gestach; w czynie i w mowie,
I puste obietnice bez wyrzutów mi składaj.
A potem odstaw, zgub gdzieś w bałaganie,
Zamieć pod łóżko, wśród kurzu zapomnianą.
Przecież o pornaku słońce znowu wstanie,
I będę tak żyła, codziennie z nową raną.
Bądź jak narkotyk, odurzaj słowami,
Uzależniaj, nękaj slaby umysł chciwy.
Nakreślaj granice grube między nami,
Wystawiaj, gdy wracasz teatrzyk ckliwy.
Zarumień policzki, szklij oczy, gdy suche,
Rozgrzewaj gniewem, ozięb chłodnym wzrokiem.
Roztrzaskaj w pył serce marne, słabe, kruche,
I zakończ cierpienia goryczy potokiem.
Zgadzam się na wszystko; byś odchodził, wracał,
Zapewniał o miłości z obojętną twarzą.
Tworzył długi dystans, po czym znów go skracał.
O tym przecież wszystkie zakochane marzą.