deszcz nocą 2025.08.03
nocą ciemną i gorącą
kropli potu spływających
po skórze drżącej z podniecenia
spadł na nas księżyc
zawstydzony
schował się pod kołdrą
z łóżka zrzuconą na podłogę
w szaleństwie uniesienia
przenikamy się nawzajem
wypełniamy po brzegi
spełnieniem niemożliwym
jeszcze wczoraj za dnia
nie było nas
przyszłaś w snach
wziąłem w ramiona
zacząłem całować
dłonie wędrowały
po ścieżkach zakazanych
przestałaś się bronić
by nic nie uronić
z tego co będzie
gdy ja będę wszędzie
a gdy świt wstanie
zostaną tylko słowa
i rozkoszy kropla
na twoich wargach