Paranoja
mechaniczny, kominkowy,
otrzymałem go po przodkach,
stoi w miejscu honorowym.
Ciężka czekała mnie praca.
Chciałem ciszy jak zasiał mak,
i wtedy do mnie dotarło
jego: tik-tak tik tak tik-tak…
Zegareczku ciszej proszę
tykanie nieco uspokój,
już cię więcej nie nakręcę
i zakończy się żywot twój.
Zegarek wziął to do siebie,
na odwagi nie cierpi brak,
bo zamiast się uspokoić
tykał: ach-tak! ach-tak! ach-tak!...
Pełną godzinę wybija
o wpół do zwykł dzwonić dyn-don,
miałem jednak wrażenie, że
tym razem słyszę się-goń!
Lecz na tym wcale nie koniec,
zegarek jeńców nie żywi,
tykanie brzmiało donośniej,
jak śmiech złowieszczy, straszliwy.
Mój zegar jest bardzo mściwy
i nie przebacza obrazy;
choć północ była i spałem
on dzwonił dwanaście razy!