Nasze własne prawdy
Dlaczego te Polskie ulice,
Zalane muszą być krzykiem?
Ból szybko jak sztylet fachowca,
Wbija się między piersią, a stanikiem.
Prosto w serce.
Więc znowu tłumie ty krzyczysz?
Znowu Cię sponiewierali?
Czy swoich na swoich naszczuli?
Czy obcych na obcych nasłali?
Czy silne ręce, co budowały,
Wsie, porty morskie i miasta,
Teraz nawzajem się duszą,
I kopią, i biją znienacka?
Więzy rodzinne więc zwińmy,
I duśmy nawzajem swe gardła,
I garście słownej trucizny,
Wrzucajmy sobie do jadła.
I zapomnijmy zabawę,
I zapomnijmy o śmiechu,
Bo teraz wszyscy żyjemy,
Na swojej prawdy oddechu.
Jak kropla każda z prawd naszych,
Po szybach auta się sączy.
Lecz nie jest już tak, jak kiedyś,
Bo żadna z nich się nie łączy.
Idziemy więc walczyć o prawdę,
O tę, która jest prawdziwa.
Bo tylko ona jest mocna,
Bo tylko ona jest żywa.
A jak wiadomo o prawdę,
Bić się należy walecznie,
Tu nie ma ucieczki w rozmowę.
"Rozmowa" brzmi zbyt bezpiecznie...