Katar w domu
bo straszny ma katar.
I głowa go boli,
i stracił dziś zapał.
Termometr wciąż bierze
i ciepłotę mierzy.
Wyniki wciąż sprawdza
i oczom nie wierzy.
Zaledwie 36,8
widnieje na skali
a świat w drobiazgi
jak nic mu się wali...
Katar się leje,
zajmuje zatoki,
od tego do zgonu
zaledwie trzy kroki.
Użalaj się zatem
potworna niewiasto,
nim będzie za późno,
nim wieko zatrzasną.
Rosołek, jajeczko,
cytrynka i miodek,
imbir, termofor
i kompres na głowę.
Jaki z tego morał
i nauka płynie?
Daj trochę uwagi
kochanej gadzinie!
To Twoje współczucie
sekretnym jest lekiem
a Mężyk znów będzie
szczęśliwym człowiekiem.
Publikuję ponownie, poprzednio opublikowany "Katar w domu" usunęłam na prośbę jednej z osób komentujących, ze względu na omyłkowy i prywatny komentarz, nie dotyczący wiersza :)