Słowa morzem płyną
Wracaj falą, z burzą wróć
Pierzchły sny ledwie co poczęte
I czeka na tę łódź
Co pędzi deszczem zroszona
W smutku sztormie tam gdzie ona
W uszach rzęzi głos zaklęty
I w głębinie ginie mórz
Choć w niebiosach poczęty
Jak naostrzony rani nóż
Próżno ból przerwać chciała
Sił za mało, sił nie miała
Na kwiatach rosa widziana
Spływała jak z oka łza
Ciężka, twarda, miedziana
A ona z kwiatem łka
I śpiew jej łabędzi
Do serca jego pędzi