Tymczasowa dama do towarzystwa
stoję
w zasięgu twoich rąk, bez zachwytu, niekochana
teraz się boję
Kupiłeś mi najpiękniejsze ozdoby
olśniewałam
i ubrana w gustowne z komody zasoby
komplementy przyjmowałam
W świetle, brokatem się mieniąca
spojrzenia przykuwałam
ja dama jednego miesiąca
dech w piersi zapierałam
Chwaliłeś się mną przed rodziną
ona gratulowała ci gustu
nie wiedziałam, że gdy święta miną
stanę się dla ciebie tylko kupką chrustu
Golutką wystawiłeś mnie za próg
zobojętniałeś
już nie słychać, że się rodzi Bóg
chciałeś mieć najpiękniejszą choinkę
miałeś...