W Tobie jest życie
Boże, nie jesteś dodatkiem do życia,
jesteś jak woda której brak doskwiera,
jak światło z którym trzeba wyjść z ukrycia,
czułości ścieżki cierpliwie przecierać.
Chlebem nad którym znak krzyża kreślony
może wykarmić wszystkie głody świata,
Ty żeś w mężczyzny łzach upokorzony,
w otwartych dłoniach i uśmiechu brata.
W sercu matczynym co karmi miłością
jak fundamentem pod budowę duszy
dziecko patrzące na świat z ciekawością,
by odróżniało grzech od dobrych wzruszeń.
Jak Adam, Ewa - skrył się świat przed Tobą
by skarb gromadzić na ziemi, z chciwości
by się nacieszyć błyszczącą ozdobą
i śmierć Twojego Królestwa ogłosić.
Śmierć to jest brama do życia wiecznego,
czy inne czasy mogą temu przeczyć,
że jest w człowieku tęsknota do tego
by czułość Boża mogła nas uleczyć.
Otrzyjmy łzy, niech ogień w nas przepali
chore ambicje, co nie z Bożej woli.
Twoja obecność niech się doskonali
i siostry, brata cierpienie ukoi.